Co cechuje doskonałego rozmówcę? Pamiętasz rozmowę, podczas której samo bycie z kimś sprawiało Ci przyjemność? Dlaczego tak było? Czy ty chcesz być kimś takim dla kogoś innego? Jeśli tak, zapraszam do lektury. nt. sztuki konwersacji.
Jeśli chodzi o rozmowę mamy do dyspozycji cztery kluczowe umiejętności: uważność, panowanie nad sobą, koordynację oraz ekspresyjność. Przyjrzyjmy się im po kolei, tak abyśmy wiedzieli, jak prowadzić rozmowę. To takie niezbędne „oprzyrządowanie”, które pozwala na dobrą rozmowę, na bycie zajmującym rozmówcą.
Uważność a sztuka rozmowy
Jak ją tu rozumieć? Według Wielkiego słownika języka polskiego[1] (pod red. P. Żmigrodzkiego) to cecha kogoś, kto robi coś, będąc skupionym i dokładnie obserwując przedmiot czynności bądź towarzyszącą jej sytuację. Chodzi o zatem o skupienie na rozmowie, czyli w równym stopniu na rozmówcy, jak i na samej sytuacji.
Skupiamy się zatem na tym, co chcemy powiedzieć, ale i na tym, czy to dobry na to moment, czy przypadkiem nie jest tak, że warto byłoby pozwolić skończyć wywód naszego rozmówcy.
Brakiem uważności będzie więc następująca reakcja:
– Wciąż nie mogę do siebie dojść po awanturze z Jackiem, przecież zazwyczaj tak dobrze się dogadujemy…
– Słuchaj, a widziałaś tego Batmana ostatniego? Znakomity!
Co nam w tym może pomóc? Dwa narzędzia:
- zmiana tematu
- zarządzanie czasem
O tym, czy pora na zmianę tematu, można się przekonać na kilka sposobów, ale jednym z bardziej istotnych jest rozwijanie tematu.
To pytania doskonale pozwalają rozwijać temat i sprawdzać, czy jest nań coś jeszcze do powiedzenia. Wymagają skupienia na rozmówcy co pozwala na zachowanie balansu pomiędzy tym, co sami chcemy powiedzieć, a tym, co może nam powiedzieć rozmówca.
Dzielimy pytania na otwarte i zamknięte. Te ostatnie pozwalają uzyskać informację szybko, bo odpowiedź na nie jest krótka i zazwyczaj jednoznaczna:
– Skąd jesteś?
Lub są to pytania zaczynające się od „czy”:
– Czy podróż upłynęła gładko?
Pytania otwarte pozwalają poszerzyć temat, dowiedzieć się czegoś więcej zarówno o temacie, jak i o rozmówcy:
– Co sądzisz o malarstwie Rubensa?
Zmiana tematu z kolei to narzędzie wymagające skupienia na tym, co zostało powiedziane do tej pory, bo najlepiej jeśli sama zmiana nawiąże w jakiś wdzięczny sposób do tego, co było omawiane do tej pory:
– Rubens miał cudowne życie, porozmawiajmy jednak o naszym. Czy widziałeś się ostatnio z Jolą?
– Jak to się stało, że w ogóle trafiłeś na malarstwo jako swoją pasję?
Kiedy pytamy o świat rozmówcy, stajemy się dla niego ciekawi. Pisze o tym obszernie Dale Carnegie[2], który sugeruje wprost, by nawiązywać do świata odbiorcy, by być dobrym słuchaczem, a zjednamy sobie ludzi.
Oczywiście, jeśli taki jest Twój cel, próbuj. Wychodzę z założenia, że ciekawi mnie, co ma do powiedzenia drugi człowiek, a jeśli przy okazji go sobie zjednam, to świetnie. Nie jest to jednak moim celem. Pozostawiam to obopólnej chęci do podtrzymania kontaktu. Wychodzę z założenia, że zyskiwanie czyjejś przychylności jako cel działania może być Twoim celem, może też być kiedyś moim, ale przede wszystkim chcę, by to była przyjemność i radość. Co z tego wyjdzie, nie wiem.
Sztuka rozmowy jest jak nóż. Można nią pokroić chleb, a można też kogoś językiem, słowem zabić, jak śpiewał Czesław Niemen. Decyzja zawsze należy do Ciebie. I to jest piękne.
Wieloma cennymi spostrzeżeniami dotyczącymi tego, po co w ogóle nawiązywać kontakt, dzieli się Miłosz Brzeziński w książce pt. Głaskologia[3]. Szerzej omawia on temat podtrzymywania relacji, także relacyjnych gestów, do których zaliczamy rozmowę jako „kapitalizowanie relacji”, inwestowanie w nią.
W tej optyce, aby z relacji coś wynieść (w najlepszym sensie tych słów), należy najpierw do niej coś włożyć – najlepiej coś dobrego, zainteresowanie, zaciekawienie, zaangażowanie.
Co jeszcze nam może pomóc w lepszej rozmowie? Zarządzanie czasem.
Rozumiemy tu dbałość o proporcje. Czyli jeśli czujesz, że ktoś mówi za długo, zdecydowanie za długo, czyli np. przez ok. 80 proc. czasu spotkania, to prawdopodobnie masz do czynienia z egocentrykiem lub manipulatorem. Jeśli jesteś to ty, popracuj nad sobą. Jeśli jednak mówisz za mało, to albo ten ktoś rzeczywiście jest egocentrykiem (lub cokolwiek innego), albo być może blokuje Cię nieśmiałość, lęk społeczny (o tym za chwilę). Wtedy też popracuj nad sobą. Jakkolwiek na to spojrzymy, badania pokazują, że gdy ktoś mówi zdecydowanie za dużo, jest postrzegany jako mniej kompetentny[4].
Panowanie nad sobą podczas konwersacji
Kiedy panujemy nad sobą? Gdy nie ogranicza nas lęk społeczny lub nieśmiałość. Lęk społeczny oznacza, że obawiamy się oceny. Nie wchodzimy w interakcję z obawy przed czymś, co pomyśli o nas ktoś inny. Gdy w wielu różnych sytuacjach społecznych doświadczasz niepokoju, mamy do czynienia z nieśmiałością.
Co robić, aby panować nad sobą? Być wolnym od lęków i nieśmiałości. Po czym rozpoznać, że mamy z tym problem? Po tym wszystkim, po czym poznasz, że ktoś jest niepewny siebie: drżący głos, unikanie kontaktu wzrokowego, niepewność w wypowiadaniu się, nerwowe gesty, wiercenie się.
Prawdopodobnie od czasu do czasu każdy z nas doświadcza podobnych objawów. Co jednak robić, by panować nad sobą, by móc zaprosić na randkę, by zgodzić się na nią, by poprosić o podwyżkę, by czuć się w takich rozmowach pewnie?
Dobrym sposobem wydaje się trening asertywności, czyli komunikowania swoich potrzeb stanowczo, acz nieagresywnie, ale też nieulegle. Jak wyważyć proporcje? Niech azymutem będzie wyrażanie własnych potrzeb bez naruszania praw i poglądów innych osób.
Koordynacja w rozmowie
Ta umiejętność wydaje mi się czymś, czego opanowanie dać może dużą satysfakcję. Jest takim probierzem tego, jak sprawnymi komunikatorami/rozmówcami jesteśmy. Polega bowiem na kierowaniu przebiegiem interakcji. To także rozpoczynanie i kończenie rozmowy.
Mówimy tu o kolejności tematów, inicjowaniu nowych, podtrzymywaniu ich lub zmianie wątku. Można to robić na wiele sposobów, z których zwrócimy uwagę na dwa: wtrącenia i przerywanie radykalne.
Wtrącenia to wszelkiego rodzaju dopowiedzenia, jak: uhm, rzeczywiście!, serio? Przerywanie radyklane to zdecydowane przerwanie cudzej wypowiedzi. Może być niegrzeczne, ale nie zawsze tak jest. Niekiedy może to być dobra okazja, by zmienić temat, lub poszerzyć / pogłębić go. Kiedy można to zrobić? Gdy przerwa trwa około sekundy. Wówczas przeważnie trudno mówić o niegrzeczności. Polskie „Ja panu nie przerywałem” nie powinno mieć tu zastosowania.
Wtedy mamy do czynienia raczej z inicjowaniem tematu, co jest jak najbardziej racjonalne i pożądane podczas rozmowy. Dobrze, jeśli stanowi to nawiązanie do tego, o czym była mowa. Gdy doszła do nas jeszcze jedna osoba, możemy zechcieć włączyć ją w rozmowę, pytając o jej perspektywę, lub wyrażając swoje przypuszczenie na ten temat.
– Hej, super, że dołączyłeś, właśnie rozmawiamy o self-publishingu jako pomyśle na biznes. Co o tym sądzisz?
I tu znów pamiętajmy o tym, by czuć się ze sobą dobrze. Dbajmy o relację. Co to oznacza? Miłosz Brzeziński przywołuje tzw. głaski jako narzędzie służące do umacniania relacji poprzez rozmowę. Samo określenie: głaski – wywodzi się z analizy transakcyjnej, o której szerzej mówię w następnym rozdziale. Co to jest? Sygnał zainteresowania, zwiastun przychylności. Oczywiście istniały na długo przed jakimkolwiek ujęciem teoretycznym, naukowym etc.
To może być komplement, odniesienie się do słów rozmówcy i potwierdzenie ich, wszelkie gesty docenienia i wzmocnienia. Jakie powinny być proporcje głasków wobec sformułowań krytycznych? W pracy: 3:1, w relacji prywatnej 5:1. Są na to badania[5]. Tak jest najlepiej i warto o tym pamiętać.
Warto pamiętać przede wszystkim, by nie przesadzić z krytyką i że na krytykę druga strona będzie otwarta wtedy, kiedy najpierw zbudujemy zaufanie głaskami właśnie, prawdziwymi stwierdzeniami o charakterze wzmacniającym. Podkreślam: nie mówię tu o podlizywaniu się. Nie chodzi o to – chodzi o prawdę i wzmocnienie tego, co szanujemy w drugim człowieku. Chodzi także o to, by nie trwonić okazji do powiedzenia czegoś dobrego komuś, kogo znamy.
– Doskonale uargumentowałeś swoje stanowisko podczas spotkania z kierownikiem. Dzięki temu znów poczuliśmy, że jesteśmy zespołem i mamy swoje racje.
Jak komplementować, jak wzmacniać, co praktykować i czego unikać, o tym mówię więcej w rozdziale nt. svoir-vivre’u konwersacyjnego.
Ekspresyjność twarzą w twarz
Tę umiejętność również omawiamy osobno, bo to mowa ciała i głos. Jeśli skiniesz głową na znak potwierdzenia, jeśli się uśmiechasz, odzwierciedlając wesołość sytuacji przedstawianej przez rozmówcę, jeśli mówisz o czymś głośniej, aby dać do zrozumienia, że to ważne, to znaczy, że stosujesz ekspresyjność.
Wszystkie te drobne rzeczy z obszaru mowy ciała i głosu sprawiają, że to, co mówisz, jest ciekawe. Inaczej przecież można by wysłać to wszystko mailem. Z jakiegoś powodu jednak nie jest to mail. Nawet jednak komunikacja elektroniczna jest przecież pełna emotikonów a niekiedy podkreśleń czy pogrubień – wszystko to po to, aby nadać słowom ekspresyjność.
Ujeżdżanie tych jeźdźców to kwestia treningu, a więc i czasu. Nie ma się co zrażać porażkami i własnymi niedociągnięciami. Poznawajmy siebie stopniowo i bądźmy dla siebie wyrozumiali. Będziemy wtedy tacy i dla innych, nawet jeśli rozpoznamy w nich cechy, których jako rozmówcy nie będziemy chcieli rozwijać.
Na co jeszcze zwracać uwagę a czego unikać?
Jak być sobą, jak być autentycznym w różnych sytuacjach. Z pomocą przychodzą plastyczność i stałość. Plastyczność mówi, że sprawny rozmówca elastycznie dopasowuje się do sytuacji. Stałość zaś podpowiada, że niezależnie od tego, jak bardzo zmieniają się okoliczności mamy swój zestaw cech i zachowań, które nas charakteryzują. Rozmowa w tym ujęciu to sztuka balansowania między sytuacją, a swoimi zachowaniami.
Czego unikać? Narcyzmu konwersacyjnego. Wypowiedzi koloryzujące siebie lub obronne, przerywanie, zbyt długie wypowiadanie się, zbyt częste zabieranie głosu, nadmierne odsłanianie siebie, wszelki ekshibicjonizm wskazuje na właśnie tę cechę.
I na koniec przypomnimy: to równowaga między zdobywaniem własnych celów a celami innych osób jest podstawowym wyzwaniem dla kompetentnej interakcji. Innymi słowy im lepiej balansujemy między potrzebami własnymi a cudzymi, tym lepszymi rozmówcami jesteśmy.
– Jesteśmy współodpowiedzialni za rozmowę i mamy prawo mieć wpływ na jej przebieg
– Mamy narzędzia, które pozwalają świadomie zarządzać spotkaniem
– W rozmowie chodzi przede wszystkim o to, aby słuchać
Jeśli zaś te tematy chcesz pogłębić, zapraszam do lektury mojej książki: Jak być zabawnym, a nie śmiesznym
[1] Wielki słownik języka polskiego PAN, Kraków 2007-2022.
[2] D. Carnegie, Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi, Warszawa 1918, ss. 121-132.
[3] M. Brzeziński, Głaskologia, Warszawa 2013.
[4] Komunikacja między ludźmi, op. cit., Warszawa 2022, s. 200.
[5] M. Brzeziński, op, cit., s. 55. Chodzi o badania Johna Gottmana.
Sprawdź moje usługi










