O jękach namysłu z przymrużeniem… ucha

Jak mówić? To pytanie pada zdecydowanie częściej niż to, którego frekwencja powinna być zdecydowanie wyższa, a mianowicie: co mówić? Skoro jednak jest, jak jest, to spójrzmy na zagadnienie w optyce zasugerowanej w tytule i przyjrzyjmy się tzw. jękom namysłu.

Ponieważ wszyscy ostatnio doradzają, jak wypadać online, to i ja postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze. Oto one:

Tempo

Jeśli chcesz, drogi mówco, zmęczyć publiczność, mów szybko. Po prostu napawaj się prędkością nie zważając na to, co z tego wszystkiego przyswoi audytorium. Niezawodnym sposobem na wzmożenie tego efektu jest unikanie jakichkolwiek pauz. A nuż, okazałoby się, że ktoś ma szansę wziąć oddech i pomyśleć chwilę nad tym, co właśnie powiedziałeś. Nie możesz na to pozwolić. Lepiej już zastąpić pauzę właśnie jękiem namysłu. Wszelkie yyy, eee, aaa, albo takie amerykańskie połączenie e, y i a : aeyyyyy – sprawi, że wypadniesz, jak ktoś, kto naprawdę myśli. Myśli i to na żywo, w obliczu słuchających.

Online

Efekt ten jest szczególnie interesujący online podczas różnego rodzaju wystąpień i prezentacji. Wówczas bowiem urządzenia elektroniczne nadają Twoim jękom dodatkowego waloru nowoczesności.

Zaciąg

Jęki namysłu mogą również przybrać formę nico bardziej zawoalowaną. Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy „ujękowieniu” podlega ostatnia sylaba wyrazu. Czyliiiiiiii, no właśnie, takie np. zaciągnięcie „i” do roli jęku namysłu. Nikt nie pytał samogłosek, co sądzą o takim wydłużeniu ich funkcji. Z całą pewnością jednak, drogi mówco, jeśli zdecydujesz się operować samogłoskami w ten sposób, uzyskasz dodatkowy sympatyczny efekt pt. intelektualny zawijas. Innymi słowy: sugerujesz namysł, podczas gdy tak naprawdę po prostu nie wiesz, co powiedzieć. Bardzo to sprytne i na pewno nikt się nie zorientuje.

Horror vacui

W sztuce baroku określenie to oznaczało lęk przed pustką, co znajdowało odzwierciedlenie w pełnych ozdób np. kościołach. Podobnie jest z Twoim występem: im więcej lęku przed pustką, tym lepiej, tym wyższy kunszt mówczy przedstawiasz. Nie pozostawiaj wątpliwości, że „sapiens” określające nasz gatunek nie jest przypadkowe. Pokazuj, że myślisz nieustannie, bez przerw. Najważniejsze, że Cię słychać, no bo przecież nie przyszedłeś tu, aby Cię słuchać. Nie jesteś muzyką, żeby się nią rozkoszować. Najważniejsze to powiedzieć, co masz do powiedzenia. Wystapienia publiczne i prezentacje powinny wszak być pełne treści, cokolwiek przez to rozumiesz.

Trzymaj się tych sposobów niezawodnie, a będziesz miał gwarancję, że każdy wyjdzie z przekonaniem, że wiesz bardzo dużo. Mało tego, że myślisz, a myślenie, jak wiadomo, ma nie tylko przyszłość, ale i jęk. Jęk namysłu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *